Było po 13:30 kiedy prosto z Cueva del Milodón pojechaliśmy na prywatny szlak wokół Lago Sofia znany bardziej jako Rupestre. Wjazd na ten szlak znajdował się około 2-3 km za wjazdem na szlaki Cueva del Milodón Natural. Po zjechaniu z głównej drogi przez spory czas jechaliśmy górską drogą pod górę. Wyglądało to podejrzanie i zastanawialiśmy się, czy to na pewno odpowiednie miejsce, ale po zaparkowaniu i zobaczeniu obsługi, która od razu zerkała na nas z recepcji, okazało się, że trafiliśmy w dobre miejsce. Obsługa porozumiewała się nawet po angielsku. Po opłaceniu 10 000 CLP (można płacić kartą lub gotówką) wyruszyliśmy na szlak. Początek był stromy, ale już po kilku minutach widoki były niesamowite. Ciężko było się powstrzymać od robienia zdjęć. Jak to w Patagonii towarzyszył nam bardzo mocny wiatr. Jako ciekawostkę przytoczę to co zauważyliśmy na szlaku. Wiatr był tak silny, że woda z wodospadu zamiast spadać w dół była częściowo porywana przez wiatr i spadała ponad krawędzią wodospadu niczym deszcz. Wiatr przeszkadzał, ale nie zniechęcał przed marszem. Po drodze mijaliśmy liczne punkty widokowe, z których największe wrażenie zrobił widok na Lago Sofia. To miejsce było naprawdę spektakularne, a punkt widokowy znajdował się na kilkudziesięciometrowym progu skalnym, co samo w sobie było wyzwaniem. My, będąc w miejscu bez barierek, odważyliśmy się patrzeć poza krawędź tylko w pozycji leżącej. Oprócz widoków, na szlaku zobaczyliśmy prehistoryczne malowidła naskalne oraz malownicze lasy, które swoją urodą zapierały dech w piersiach. Przejście całego szlaku, który miał ponad 7,5 km zajęło nam około 2,5 godziny. Zmęczeni, opaleni od piekącego tego dnia słońca, wróciliśmy do hotelu około godziny 17. To był koniec turystycznych atrakcji na dziś.