Na nasz ostatni dzień w Pieninach nie mieliśmy konkretnych planów. Jedno było pewne. Tym razem dla Marysi miała to być wyprawa w wózku by odpocząć od nosidełka. Rozważaliśmy Szczawnicę i wjazd wyciągiem na Palenicę, ale ostatecznie pojechaliśmy znacznie bliżej bo do skansenu Osada Czorsztyn i do znanej z serialu 39.5 Restauracji u Szperlinga. Byliśmy tam już 9 lat temu, ale ponieważ było to jeszcze przed sezonem to nie udało nam się tam zjeść. Na miejsce dotarliśmy po kilku minutach jazdy samochodem i krążyliśmy między domkami w skansenie podziwiając widoki ma jezioro i zamki w Czorsztynie i Niedzicy. Ze skansenu wybraliśmy się jeszcze na cypel gdzie wygrzewaliśmy się w słońcu, które tym razem nas pozytywnie zaskoczyło i tylko od czasu do czasu chowało się za chmurami. Chyba z godzinę siedzieliśmy nad brzegiem jeziora i się relaksowaliśmy. Pełnię szczęścia burzyła jedynie ogromna ilość śmieci, którą pozostawili inni turyści czy też śmieci, które ostatnie deszcze zmyły do jeziora. Szkoda, że nie wszyscy potrafią się zachować. Na koniec wizyty w Osadzie Czorsztyn wybraliśmy się do Restauracji u Szperlinga na talerz zupy i na pyszne zapiekane oscypki. Po tych atrakcjach pojechaliśmy do Czorsztyna gdzie jeszcze odwiedziliśmy Lody u Marysi.