Droga była ciężka. Brak snu dawał się mocno we znaki. Szczególnie w okolicach godziny 3. Nieocenione okazały się chwilowe postoje na autostradzie. W efekcie tego do Warszawy dotarliśmy o 4:30 czyli prawie 2 godziny przed wylotem. Na parking trafiliśmy bez problemu, niestety zastaliśmy zamkniętą bramę i ani żywej duszy. Szybki telefon i okazało się, że żywa dusza jest na lotnisku i wróci w ciągu 10 minut. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy już w busie i chwila moment byliśmy na Okęciu. Tam też wszystko na styk (ale bez stresu) i około 6:30 wystartowaliśmy w stronę Berlina.