Lot do Europy strasznie się dłużył. Udało nam się na moment zdrzemnąć, ale była to naprawdę krótka chwila. Posiłki były nawet niezłe, ale i tak linie Continental nie zasłużyły na wyższą ocenę niż dostateczny. W Monachium wylądowaliśmy punktualnie i nie spiesząc się wyruszyliśmy w poszukiwaniu gate’a, z którego mieliśmy lecieć do Poznania. Minęła ponad godzina zanim z Terminala 1 dotarliśmy na sam koniec Terminala 2 skąd odlatują samoloty do Polski. Dalej już się nie dało. Po drodze musieliśmy przejść kontrolę bagażu podręcznego więc decyzja o rezygnacji z zakupu kosmetyków okazała się słuszna. Po dotarciu na nasz gate okazało się, że o 9:35 leci samolot do Poznania. Spróbowaliśmy zmienić nasz lot z 11:05 na ten wcześniejszy. Okazało się, że nawet byłaby taka możliwość, ale ponieważ nasz bagaż był nadany na lot 11:05 to nie przyleciałby z nami do Poznania. Trzeba by było w Poznaniu dodatkowo czekać lub kursować ekstra po bagaże. To zaważyło na tym, że zrezygnowaliśmy z wcześniejszego lotu i po prostu przeczekaliśmy te 2 godziny do odlotu. Samolot wystartował z półgodzinnym opóźnieniem, ale na tej krótkiej trasie udało mu się sporo nadrobić i na Ławicy wyszło już tylko 15 minut spóźnienia. Tutaj zakończyliśmy naszą podróż: treściwą, interesującą, męczącą, ale dającą ogromną satysfakcję. Szkoda, że nasze urlopy powoli się kończą.