Ostatniego dnia naszej podróży wybraliśmy się do dawnej stolicy Tajlandii Ayutthaya'i. Oddalone o około 70km od Bangkoku miasto jest znane z licznych świątyń. Niestety wiele z nich nie dotrwało do dnia dzisiejszego. W trakcie wojny z Birmą (1767) zostały one zburzone i dziś można jedynie podziwiać ich ruiny. Jako pierwszą oglądaliśmy świątynię Wat Phu Khao Thong z imponującą wysoką na 50 metrów pomalowaną na biało chedi. Po wspięciu się na górę można podziwiać widok na okolicę oraz na pomnik króla Naraja otoczony wielkimi kogutami. Koguty są bardzo charakterystyczne dla tego miasta. Do tej pory odbywają się tu walki kogutów. Kolejną odwiedzoną świątynią była Wat Yai Chaimongkhon z posągiem leżącego buddy, oraz wysoką chedi, którą otraczają liczne posągi buddy. Kolejna świątynia, a raczej tylko ruiny to Wat Maha That ze słynną twarzą buddy oplecioną korzeniami świętego drzewo Bodhi. Największego leżącego buddę podziwialiśmy w Wat Lokaya Sutharam. Na koniec odwiedziliśmy położone obok siebie Wat Phra Si Sanphet oraz Wat Mongolbopit. Ta pierwsza to ruiny królewskiej świątyni zniszczonej przez birmańczyków. Służyła również jako siedziba władców. Wat Mongolbopit, również została zniszczona, ale odbudowano ją i obecnie jest czynną śwątynią z dwunastometrowym posągiem buddy wewnątrz. Przed tymi ostatnimi świątyniami jest bazar i można obejrzeć pokazy słoni. My niestety nie zdążyliśmy załapać się na taki pokaz, a szkoda. To były ostatnie punkty wizyty w Ayutthay'i. W połtorej godziny bylismy w Bangkoku, gdzie niestety trzeba było się już zacząć pakować do wyjazdu.