Geoblog.pl    rataj    Podróże    Azja 2010 - Tajlandia, Kambodża, Singapur, Malezja    Ao Nang - pozegnanie z plaza
Zwiń mapę
2010
12
lis

Ao Nang - pozegnanie z plaza

 
Tajlandia
Tajlandia, Ao Nang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14676 km
 
Nasz ostatni dzien w Krabowie mial byc spokojny. Wyjazd do Bangkoku o 15:30, a wczesniej w planach bylo odwiedzenie najciekawszych miejsc w samym Krabi, ostatnie zakupy i pakowanie sie. Od samego rana slonce grzalo bardzo mocno. Poniewaz akurat mielismy skuter do dyspozycji to postanowilismy odwiedzic jeszcze plaze przed naszym wyjazdem. Szybko zalatwilismy wszystkie niezbedne sprawy, zobaczylismy siwtynie buddy w Krabi oraz pomnik Kraba. Po tym szybkim zwiedzaniu pojechalismy skuterem w strone Ao Nang by jeszcze choc godzine pogrzac sie na plazy. Ostatnia kapiel w morza Andamanskim i niestety czas bylo wracac na nasz autobus. Wracajac prawie skonczylo nam sie paliwo. Wskazowka byla juz na zerze. Jechalismy rozgladajac sie za stacja. Niestety zadna sie nie trafila. Juz chyba na oparach dojechalismy do firmy, od ktorej bralismy skuter. Stad szybko popedzilismy do hotelu, po drodze jedzac szybki obiad na ulicy. O 15:30 zgodnie z planem wymeldowalismy sie z hotelu i w hotelowym lobby czekalismy na nasz transport. Czekalismy 10 minut i nic, 20 minut i nadal nic. Autobus mial wyruszac o 16:30 wiec o 16:00 zaczelismy sie niepokoic. Z hotelu zadzwonilismy do biura, ktore nam sprzedalo bilet. Okazalo sie, ze oni nic nie wiedza o tym, ze my mamy jechac. Przelaczyli nas do firmy, ktora ogranizuje transport. Ktos gdzies sie z kims nie dogadal, a my kwitlismy czekajac. Kolejne minuty czekania, kolejne telefony i w koncu o 16:20 podjechal do hotelu Taj, ktory nam sprzedawal bilet i zaprowadzil nas do naszego transportu. Bardzo fajnym pick-up'em (Ford Ranger) pojechalismy gonic nasz transport. Czekali na nas juz przy wyjezdzie z Krabi. W ekspresowym tempie zapakowali nas wraz z bagazami do minibusa, ktorym ruszylismy w droge. Okazalo sie, ze tym busem bedziemy jechac az do Surat Thani. Co bedzie dalej tego nie wiedzielismy. Jechalismy prawie 2 godziny autostrada, ktora miala jak to zazwyczaj autostrada po 2 pasy ruchu w kazda strone, ale oba kierunki byly od siebie oddalone o mniej wiecej 100m. Inna ciekawostka na autostradzie bylo to, ze norma jest tutaj jazda pod prad samochodem czy skuterem po pasie awaryjnym. Przez cala podroz busem za oknem mielismy ten sam widok. Albo plantacje kauczuku, albo plantacje pelne wysokich palm. Niestety nie mamy pojecia co na tych palmach rosnie. Poniewaz Tajlandia jest najwiejszym na swiecie producentem ananasow, to przypuszczamy, ze moga to byc plantacje ananasow. To jednak tylko nasze przypuszczenia. Czy ktos uprzejmy moglby sprawdzic jak rosna ananasy, na drzewach czy an krzewach i podeslac nam krotki opis na smsa. Z czasem krajobraz ulegl delikatnej zmianie. Droga biegla tak mniejwiecej 2-metrowym nasypem, a dookola bylo jedne wielkie jezioro, z ktorego w rownych rzedach wystawaly plamy. To pozostalosci po powodziach, ktore maja miejsce ostatnio w Tajlandii. W Surat Thani wysadzili nas nie wiadomo gdzie, przy jakiejs tajskiej knajpie i powiedzieli, ze za 20 minut bedzie autobus. Jedynym plusem tego miejsca byla toaleta, chociaz Karolina nie bedzie jej wspominac milo, bo jako towarzysza miala 10-centymetrowego karalucha. Czekalismy dluzej niz zapowiadane 20 minut. Przypuszczamy, ze tak dlugo, az kazdy zamowi w knajpie cos do jedzienia lub picia. Po prostu, az kobieta swoje zarobi. Jak juz wszyscy cos kupili to kobieta pogadala chwile z gosciem, ktory kilka minut temu przyjechal pick-up'em, a ten wstal i powiedzial, ze wszyscy do Bangkoku maja sie pakowac na pake. Tym sposobem 7 osob (w tym my) wraz z bagazami pojechalo na pace do kolejnego punktu. Byla to kolejna knajpa, w ktorej oprocz nas na autobus do Bangkoku czekalo juz okolo 20 osob. Tutaj sie dowiedzielismy juz jawnie, ze jak jeszcze wszyscy zamowia lacznie 7 piw to pojedziemy. Nikt sie bardzo tym nie przejal i nikt nic nie zamowil. Pial tylko grupa Anglikow, a ze czekania na autobus bylo ponad poltorej godziny to zdazyli oproznic cala lodowke, nawet jeszcze Taj jezdzil do sklepu po dodatkowe piwa. Z pewnoscia sporo zarobil i byl bardzo zadowolony. Jak juz autobus przyjechal to czekalo nas kolejne pol godziny czekania zanim autobus ruszyl. W koncu o 21:15 wyruszylismy. Autobus okazal sie bardzo wygodny, chyba najwygodniejszy z tych, ktorymi mielismy okazje jezdzic. 32 bardzo wygodne folete w calym autbusie. Z dodatkowego wyposarzenia warto wymienic zainstalowane w suficie swiatla jak w dyskotece. Z pewnoscia niejedna impreza sie tu juz odbyla. Z przodu tam gdzie my usiedlismy lecial film "Prince of Persia", za to z tylu gdzie usiedli Angole byla regularna impreza. Jezeli chodzi o cala podroz to niestety mielismy pecha. Autobus wlokl sie niemilosiernie, do tego mial awarie wiec bardzo powaznie zaczelismy watpic w to, ze przed 6 bedziemy w Bangkoku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Mariusz
Mariusz - 2010-11-16 00:09
Karolina podesłałabyś mi stany !! Może być i z Tajlandii :)
Dziś doszła karta i za późno chyba bo coś mi się tu wydaje że środa tuż tuż, coś na Ciebie czeka :)
Bardzo mi miło że o nas pamiętaliście, dziękujemy za karteczkę, fotki fajne i jutro sobie bardziej bloga poczytam. Choć ze względu na zazdrość to nie wiem czy wgłębię się w temat dogłębnie.

Pozdrawiamy serdecznie
 
no11
no11 - 2010-11-16 08:15
ooo... Mitch Buccannon na 3 zdjęciu :-)
 
 
zwiedził 11.5% świata (23 państwa)
Zasoby: 365 wpisów365 277 komentarzy277 2348 zdjęć2348 129 plików multimedialnych129
 
Moje podróżewięcej
24.07.2021 - 06.08.2021
 
 
04.06.2019 - 14.06.2019
 
 
21.07.2018 - 29.07.2018