6 godzin w samolocie jakos w miare szybko minelo, obsluga umilala nam czas czestymi posilkami oraz roznymi drinkami. Whisky z cola bylo takie ze nawet Zula by sie nie powstydzil :) Ok 23 miejscowego czasu wyladowalismy na lotnisku w Doha. Po wyjsciu z samolotu zderzylismy sie ze sciana goraca. A stewardesa mowila, ze teraz to jest chlodno, raptem 32 stopnie o 23. Latem to norma sa temperatury 45-50 wiec nie ma co narzekac :)
Tak bylo na plycie lotniska, bo w terminalu, w ktorym musielismy spedzic ponad 9 godzin non stop dzialala klima, ze az bylo zimno i trzeba bylo sie ubierac. Ogolnie Marcin w Katarze dorobil sie kataru. Rano o 8 wsiedlismy w samolot do Bangkoku.