Uzupelniamy braki na blogu. Dlugo nas nie bylo, ale naprawde nie bylo czasu by usiasc do komputera. Podroz samochodem do na lotnisko minela spokojnie. Spac sie troche chcialo, ale czeste postoje, troche Red Bulla i 40 minutowa drzemka pomogly. Z przygod trafila nam sie wymiana zarowki w samochodzie na niemieckiej autostradzie, po ciemku, w srodku nocy, w deszczu i strasznej wichurze.
W samym Frankfurcie byl lekki problem z zostawieniem auta na parkingu. Okazalo sie, ze bez rezerwacji w internecie to sie nie uda. A czas gonil. Na szczescie zlapalismy dostep do sieci, karta kredytowa w ruch i w 20 minut udalo sie wszystko zalatwic. Szybko na lotnisko i lecimy.