Pobudka dziś była o 8:30. Tym razem od rana cała zatoka była spowita we mgle. Do śniadania, które tym razem było o 9:30 było jeszcze trochę czasu by ogarnąć się trochę pod kątem pakowania bagażu. Na śniadanie Mikołaj z Grzegorzem przygotowali smażone wędliny, z cebulką, czosnkiem i pomidorami. Było to bardzo pyszne. Po śniadaniu kontynuowaliśmy pakowanie i o 11 wszystkie spakowane bagaże oczekiwały już przed bazą na transport do Pyramiden. Spakowaliśmy również śmieci, które by wyrzucić należy zawieźć do Longyearbyen. Najpierw do portu w Pyramiden pontonami popłynęły nasze bagaże. Mikołaj woził je razem z Kubą i o mało co nie skończyło się to niemiłą niespodzianką. Podczas kursu, daleko od brzegu odłączył się wężyk paliwowy i silnik zgasł. Było ryzyko, że nie uda się go ponownie odpalić, ale na szczęście skończyło się tylko na strachu. Pierwszy kurs trwał ok 30 minut, a kiedy ponton płynął z drugą częścią bagażu to z mgły wyłoniła się grupa 5 wędrowców. Okazało się, że to Polacy którzy po Svalbaldzie pływają jachtem i schodzą na ląd na krótkie trekkingi. Tym razem odwiedzili Pyramiden i zatokę Petuniabukta. Chwilę z nimi porozmawialiśmy, wymieniliśmy się wrażeniami i przy okazji dowiedzieliśmy się, że kawałek dalej na stacji UMK w ostatnich 2 tygodniach 6 razy był widziany niedźwiedź. My nie mieliśmy tego szczęścia i nie widzieliśmy niedźwiedzia polarnego ani razu. Pogawędkę z Polakami zakończyliśmy rozchdniaczkiem (na obie nogi). Przed 13 chłopacy zakończyli wożenie g=bagaży i wrócili z Pyramiden. Na pożegnanie ze stacją polarną UAM skorzystaliśmy jeszcze z zasobów stacji i pożywiliśmy się gorącymi kubkami. Na koniec dokończyliśmy sprzątanie stacji by zostawić ją w należytym stanie. Na koniec był jeszcze moment na ostatnie pamiątkowe zdjęcie całej ekipy.