Naszym głównym środkiem lokomocji był samochód. Jest to najlepszy i jedyny sposób na zwiedzanie RPA. Jako, że po 3 tygodniach spędzonych na południowoafrykańskich drogach zebraliśmy trochę doświadczeń to chcemy się nimi podzielić.
1. Korzystaliśmy z Hertz jako wypożyczalni z opcją ubezpieczenia super cover, które na szczęście nie było nam potrzebne. Z tej wypożyczalni naprawdę byliśmy zadowoleni. Wszystko było załatwiane szybko i sprawnie. Nawet jak były drobne problemy to rozwiązanie ich zajęło moment.
2. Jeśli chodzi o samochód to nie możemy powiedzieć tyle dobrego co o wypożyczalni. Zarezerwowaliśmy samochód klasy VW Polo, a dostaliśmy Chevroleta Sonic i było to najgorsze auto jakim mieliśmy okazję kiedykolwiek jeździć. Bardzo słaby i głośny silnik. Fatalna skrzynia biegów: nieprecyzyjna i do tego źle dobrane przełożenia. Jeśli chodzi o precyzję drążka zmiany biegów to ciężko mówić o jakiejkolwiek precyzji. Biegi samochód wybierał sobie losowo: z 1 na 4, z 2 na 5, zamiast wstecznego jedynka, zamiast jedynki wsteczny. Zdecydowanie nie polecamy.
3. Ruch w RPA jest lewostronny i nawet nie było ciężko się przedstawić na jazdę inną stroną. Nie było też problemu z rondami czy zwykłymi skrzyżowaniami. Trochę czasu nam jednak zajęło zanim się człowiek przestawił na używanie lewej ręki przy zmianie biegów i nie zaczynał tej operacji od poskrobania drzwi po prawej stronie. Podobnie z zerkaniem w lusterko. Górnego jeszcze przez kilka dni szukało się po prawej stronie czyli na zewnątrz auta. Najgorzej było jednak z wyczuciem przestrzeni wokół samochodu. Przy kierownicy po prawej stronie należy uwzględniać, że tym razem pasażera mamy po lewej stronie i to z tej strony mamy jeszcze dodatkowy metr szerokości auta. Szczególnie istotne to było przy wyprzedzaniu oraz przy parkowaniu.
4. Drogi w RPA są w bardzo dobrym stanie, a do tego pomijając okolice Johannesburga nie ma na nich dużego ruchu. Jedyne do czego można się przyczepić to ich oznakowanie. Pasy wymalowane są fatalnie, w dzień są ledwo widoczne, ale już w nocy nie widać ich prawie wcale. Niewiele dobrego można powiedzieć też o progach zwalniających, są bardzo wysokie i nie ma ich tylko na autostradach. Na pozostałych drogach bardzo często są niewidoczne i czasami bez znaku ostrzegawczego wcześniej. Trzeba uważać.
5. Opłaty za drogi. Nie wszystkie drogi są płatne. Za drogi płaciliśmy głównie na autostradach i było to: w okolicach Tsitsikammy; na drodze nr 1 pomiędzy Bloemfontein, a Johannesburgiem; na drodze numer 2 wzdłuż wybrzeża w okolicach Durbanu; na drodze nr 3 pomiędzy Durbanem, a Johannesburgiem oraz na drodze nr 4 pomiędzy Nelspruit, a Johannesburgiem. Praktycznie wszystkie autostrady są płatne w okolicach Johannesburga. W większości obowiązuje system poboru opłat oparty na bramkach, na których trzeba się zatrzymać co kilkadziesiąt km. Dobre jest to, że nie ma na nich korków. W okolicach Johannesburga jest trochę inaczej bo tutaj obowiązuje system Sanral, czyli coś jak nasz polski ViaToll. Przejeżdża się pod bramkami, w samochodzie jest urządzenie, które zostawia na bramce ślad, że przejechaliśmy, a faktura przychodzi do wypożyczalni, która na końcu ściąga nam te opłaty z karty. Jeśli chodzi o koszty autostrad to oceniany je jako nieznacznie niższe niż na polskich drogach. Więcej niż pobiera GDDKiA, ale mniej niż np Autostrada Wielkopolski. Średnio można powiedzieć, że pomiędzy 5-10 RND za 10 km. Łącznie za wszystkie autostrady zapłaciliśmy w RPA około 600 RND.
6. Piesi na południowoafrykańskich drogach. To co nas zaskoczyło to ogromne ilości pieszych spacerujących wzdłuż drogi. Co gorsze nawet na autostradach. W jednej z notatek z Cape Town pisaliśmy, że nad autostradą były nawet wyświetlane komunikaty: "zwolnij jak zobaczysz pieszych". Dzieje się tak gdyż w RPA praktycznie nie ma komunikacji publicznej i ludzie namiętnie łapią okazję przy drodze, nawet na autostradach. W związku z tym po drogach jeździ dużo busików wożących ludzi zgodnie z ich potrzebami. Nie jest to najbezpieczniejszy środek transportu i korzystają z niego głównie czarni. Nie mają one ustalonych tras i cen, a to gdzie pojadą zależy od potrzeby pasażerów i zawartości ich portfela. Te tłumy ludzi stojących przy drodze stanowią spore niebezpieczeństwo, szczególnie jak jest ciemno, gdy są bardzo słabo widoczni i można niepostrzeżenie kogoś potrącić. Dodatkowo piesi w RPA mają w zwyczaju przechodzenie przez jezdnie w dowolnym miejscu i bez oglądania się na samochody. Nic dziwnego, że w wg statystyk w RPA na drogach ginie bardzo dużo pieszych. Trzeba bardzo uważać.
7. Zwyczaje kierowców. W RPA kierowcy raczej nie przekraczają ograniczeń prędkości, ale zdecydowanie nie używają kierunkowskazów czy z dystansem podchodzą do innych przepisów ruchu drogowego. Nagminne jest zatrzymywanie się na autostradzie, kierowcy nawet nie zjeżdżają na pobocze tylko wrzucają światła awaryjne i zatrzymują się tam gdzie chcą. Czasami nawet na prawym, czy środkowych pasach. Tylko raz na kilkadziesiąt przypadków widzieliśmy, że ktoś próbował skorzystać z czegoś takiego jak trójkąt ostrzegawczy. Pod katem kultury jazdy tez nie jest najlepiej, ale najgorsze są wspomniane wcześniej busy. Ich kierowcy wszędzie się wpychają, zatrzymują się byle gdzie by zabrać lub wysadzić pasażerów. Potrafią zatrzymać się przed Tobą nagle hamując bo ktoś na nich kiwnął na poboczu. Równie nagle potrafią ruszyć, wpychając się przed inny samochód. Jeśli chodzi o jazdę po autostradach to nie ma tak, że pas prawy jest szybszy, a lewy wolniejszy. W związku z tym wyprzedzanie z dowolnej strony na autostradzie jest nagminne. Tempo jazdy na autostradach jest bardzo nieprzyjemne i trzeba bardzo uważać. Co chwilę pojawia się jakiś zawalidroga, który na autostradzie porusza się 60-70 km/h przy dozwolonej prędkości 120 km/h. Oczywiście taki powolniak może jechać każdym z dostępnych pasów jezdni. Za to jak kierowcy w RPA podchodzą do przepisów niech posłuży poniższy przykład. Poza autostradą zdarzyła nam się też taka sytuacja, że chcąc skręcić w prawo z głównej drogi włączamy kierunkowskaz, zaczynamy hamować i wtedy ktoś rozpędzony, kto jechał za nami wyprzeda nas z prawej strony nie bacząc na to, że my możemy zacząć skręcać. Trzeba mieć oczy dookoła głowy. Szok.
8. Policji oraz specjalnej policji drogowej (Traffic Controll) nie ma dużo na drogach, ale to jednak zależy od rejonu. Na trasie z Johannesburga do Durbanu policji było np bardzo dużo. Sporo jest też fotoradarów i widzieliśmy, że robią zdjęcia. Na szczęście nie zrobili tego zdjęcia nam tylko innemu kierowcy. Nas chyba nigdzie nie złapali, ale o tym przekonamy się za jakiś czas gdy zakończy się etap rozliczenia wynajmu przez Hertza.
9. Tankowanie. Paliwo w RPA jest odrobinę tańsze niż w Polsce, ceny za bezołowiową 95 wynosiły nieco więcej niż 12 RND za litr (mniej niż 1 dolar). Przy tankowaniu nie wysiada się z samochodu, to pracownik stacji tankuje samochód. Gdy prosiliśmy o zatankowanie do pełna to zawsze od pierwszego odbicia pistoletu pracownik stacji dolewał do baku jeszcze 5-10 litrów co zazwyczaj zajmowało dużo czasu. Oprócz tankowania bardzo często obsługa stacji myła też szyby i lusterka. Za taką obsługę najczęściej zostawialiśmy kilka randów. Na wszystkich stacjach płaciliśmy kartą i nigdzie nie było z tym najmniejszego problemu.
10. Remonty. W RPA bardzo dużo dróg było remontowanych i na tych odcinkach zazwyczaj był ruch wahadłowy. Co ciekawe nie było tam automatów ze światłami. Zawsze był tam pracownik (czarny) z żółtą flagą, który machał nią ostrzegawczo gdy się już zbliżało do wahadła. To pracownik będący w kontakcie krótkofalowym ze swoim kolegą po drugiej stronie wahadła ustalał kiedy i w jakim kierunku mogą ruszyć samochody. Jak widać w RPA prawdopodobnie koszty pracy są niższe niż koszt urządzeń, nie można jednak wykluczyć, że to prawne regulacje tworzą dodatkowe miejsca pracy. Nie byliśmy zaskoczeni tym, że na remontowanych drogach widać było jedynie czarnych pracowników, a do tego praca szła im troszkę jak to było za komuny w Polsce: jeden pracuje z łopatą, a czterech stoi i się przygląda. To i tak była dobra sytuacja, bo często było widać całą ekipę leżącą i drzemiącą pod drzewem.
11. Zwierzęta. Jeżdżąc po drogach RPA należy bardzo uważać na zwierzęta. Nie chodzi tutaj o dzikie zwierzęta bo tych poza parkami narodowymi raczej nie spotykaliśmy, ale o zwierzęta hodowlane. Praktycznie nie było drogi by tuż przy niej nie pasły się jakieś zwierzęta (krowy, kozły, osły). Nawet na autostradach takie coś się zdarzało. Zwierzęta pasły się przy samej drodze, czasami częściowo stojąc na asfalcie. Zawsze zwalnialiśmy w takich miejscach bo nigdy nie wiadomo kiedy zwierzak wpadnie na pomysł by poskubać trawy po drugiej stronie drogi. Podobno po zmroku mogą się pojawiać na drogach dzikie zwierzęta. My raczej unikaliśmy jazdy w ciemnościach więc nie możemy tego potwierdzić lub temu zaprzeczyć.
12. Różności. W RPA bardzo popularne są znane już z USA skrzyżowania z czterema znakami stop. W takiej sytuacji pierwszeństwo ma ten kto prędzej podjedzie do skrzyżowania.
Na koniec podsumowanie naszej jazdy po południowej Afryce:
- po RPA podróżowaliśmy łącznie 20 dni
- w tym czasie pokonaliśmy 7117 km
- daje to średnio 356 km dziennie
- nasza najdłuższa trasa jednego dnia to było ponad 720 km z Hopetown do Ladysmith
- z kolei najkrótsza trasa to około 45 km w Cape Town
- w samochodzie spędziliśmy łącznie 5 dni 5 godzin i 26 minut
- średnio na jeden dzień było to 6 godzin i 16 minut
- jednego dnia najwięcej czasu w samochodzie czyli ponad 14 godzin spędziliśmy zwiedzając Park Krugera
- podczas całej podróży spaliliśmy ponad 550 litrów benzyny 95
- daje to nam średnie spalanie 7.8 l/100km (12.9 km/l)
- średnia prędkość z jaką się poruszaliśmy to 56.8 km/h