Wstawaliśmy jako pierwsi w całym domu. Nie budziliśmy gospodarzy tylko po cichu zjedliśmy śniadanie, uszykowaliśmy wszystko co niezbędne, zamknęliśmy za sobą drzwi, kraty i około 6:00 ruszyliśmy w stronę odległego o 200 km parku Pilanesberg. O tej porze na szczęście nie było jeszcze korków na ulicach, dodatkowo nasze auto było wyposażone w specjalny nadajnik do elektronicznego opłacania autostrad. Odpowiednik naszego ViaToll nazywany tutaj Sanral. Dzięki temu szybko mogliśmy przejeżdżać przez bramki poboru opłat wszędzie tam gdzie było widać nazwy Sanral lub e-tag. Około 8:30 dotarliśmy do parku, zapłaciliśmy za wstęp po 65 RND od osoby plus dodatkowe 20 RND za samochód i ruszyliśmy na wypatrywanie zwierzaków. Naszym celem było spotkać ostatniego przedstawiciela Wielkiej Piątki czyli lamparta. Wjeżdżaliśmy bramą Bakubung i od samego początku spotykaliśmy sporo zwierząt, ale z wielkiej piątki tylko nosorożce. Było dużo zebr i antylop, a zaskoczyło nas to, że było tu znacznie więcej antylop Gnu niż Impali. Następnie skręciliśmy w lewo i objeżdżaliśmy zachodnie, bardziej górzyste rejony parku. Niestety tutaj zwierzaki albo się pochowały, albo uciekły niżej bliżej wody i nie spotkaliśmy nic ciekawego. W związku z tym zjechaliśmy na rozprostowanie kości do położonego w centralnej części parku Pilanesberg Center. Po krótkiej przerwie krążyliśmy w okolicach położonych blisko jeziorek. Tutaj było już lepiej jeśli chodzi o zwierzęta. Spotkaliśmy w tych okolicach stado słoni, trochę żyraf, nosorożce, hipopotamy, ale niestety żadnych kotów. Niestety zobaczyć lamparta nie było nam dane. Podczas całego kilkugodzinnego krążenia po parku widzieliśmy dużo antylop gnu i zebr, trochę impali, około 20 żyraf, 15 nosorożców, 9 słoni, kilka góźców, waterbuck-ów czy wiele ciekawych ptaków. Podsumowując park wypada blado w porównaniu do Krugera, jak mamy coś sugerować innym to tylko Kruger. Około 14 opuściliśmy teren parku i udaliśmy się w stronę Sun City.