Kolejną atrakcją, która na nas czekała było zwiedzanie Robben Island czyli wyspy, na której w czasach apartheidu urządzone były wiezienie i tutaj byli osadzeni przede wszystkim więźniowie polityczni. Zwiedzanie musieliśmy rezerwować wcześniej w internecie, a bilet kosztował 300 RND za osobę dorosłą. Zwiedzanie zaczynało się o 15 na nadbrzeżu w Victoria&Alfred Waterfront. Na początek poddano nas kontroli bagaży podręcznych po której nasz statyw do aparatu poszedł do depozytu, a następnie wszyscy wsiedli na statek, który miał nas zawieźć na wyspę. Półgodzinny rejs był dla nad jak kołysanka. Tylko odbiliśmy od brzegu fale zaczęły delikatnie bujać to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki oboje odpłynęliśmy. Na szczęście obudziliśmy się zanim dotarliśmy na wyspę i nie przespaliśmy całej wycieczki. Na wyspie wszyscy wsiedli do kilku autobusów (jako ciekawostka dodam, że były one marki VW) i rozpoczęliśmy objazd wyspy. Nasz przewodnik opowiadał o historii i funkcjach poszczególnych budynków, a na koniec odbyło się zwiedzanie samego budynku więzienia. Tutaj zmienił się już przewodnik, którym był były więzień polityczny. On opowiadał ze szczegółami o życiu więziennym. Wśród największych atrakcji była cela, w której był osadzony Nelson Mandela podczas swojego 18-letniego pobytu w tym więzieniu z łącznych 27 lat spędzonych za kratami. Całe zwiedzanie trwało ponad 3.5 godziny i po powrocie na ląd powoli robiło się ciemno. To prawie był koniec zwiedzanie na ten dzień. Prawie bo jeszcze się wybraliśmy autem na Signal Hill by zobaczyć jak Cape Town prezentuje się z góry i po zmierzchu.Po tej atrakcji pozostało nam już tylko wrócić do hotelu.