Droga do Varadero z początku biegła przez kubańską prowincję, wśród plantacji trzciny cukrowej, bananów i innych egzotycznych roślin. Na niektórych odcinkach z dwóch pasów ruchu drogi dwukierunkowej dostępny był tylko jeden gdyż na drugim wysypane było zboże, które suszyło się w słońcu. Były to całkiem długie bo kilkusetmetrowe odcinki. Zastanawialiśmy się jak w takim miejscu mijają się samochody. Po ponad godzinie jazdy dojechaliśmy do Playa Giron nad Zatoką Świń, gdzie mieliśmy krótki postój tuż obok muzeum upamiętniającego nieudaną inwazję USA na Kubę z 1961 roku. Dalej jechaliśmy drogą wzdłuż wybrzeża więc mieliśmy doskonałe widoki na szmaragdowe wody Morza Karaibskiego. Z Playa Giron odbiliśmy już na północ i ponieważ w tym kierunku nie było żadnych głównych dróg czy autostrad to jechaliśmy podrzędnymi drogami przez wioski i małe miasteczka. Po krótkim postoju w Australii pojechaliśmy dalej mijając po obu stronach drogi pola uprawne, pastwiska, plantacje trzciny cukrowej czy ogromne połacie przeróżnych sadów owocowych. Z delikatnym 10-minutowym opóźnieniem dotarliśmy do Varadero. Z dworca Viazul był transfer do hotelu w cenie 3 CUC od osoby. My wybraliśmy szybszą opcję czyli taxi za 6 CUC. Po 15 minutach byliśmy już w naszym hotelu "Sol Sirenas Coral Resort", który wykupiliśmy jeszcze w Polsce w TUI. Po szybkim zameldowaniu w recepcji zostały nam założone opaski na nadgarstkach i tym samym dołączyliśmy do świata "all inclusive". W tym momencie skończyła się prawdziwa Kuba, a rozpoczęła się ta dla pasibrzuchów leżakowych. Dla nas, a w szczególności dla Marcina pozostał jeszcze jeden punkt naszej wycieczki, czyli znaleźć niemieckie emerytki opalające się topless by uzupełnić do końca obraz prawdziwego rajskiego kurortu rodem z katalogu TUI czy Neckermann. Jeśli po tym wpisie przez dłuższy czas nie pojawi się nic nowego to znaczy, że utknęliśmy w jednym z basenowych barów i albo nie ustajemy w poszukiwaniu niemieckich emerytek, albo po którymś z kolei mohito czy daiquiri dostaliśmy lekkich zaników pamięci i nie wiemy po prostu co napisać.