W Miami na lotnisku zrobiliśmy jeszcze ostatnie zakupy w strefie wolnocłowej. Troszkę się obawialiśmy czy w trakcie przesiadki w Niemczech nam tych zakupów nie zabiorą z uwagi na zakaz wnoszenia płynów na pokład samolotu. Na wszelki wypadek mieliśmy plan awaryjny w postaci nadania jednego plecaka jako dodatkowy bagaż główny. Lot do Dusseldorfu minął zaskakująco szybko, za oknami w zasadzie cały czas było ciemno, a my tyle ile się dało staraliśmy się przespać. Niestety w samolocie nie jest tak łatwo, ale coś tam się nam udało. W Dusseldorfie powitało nas już zimno, było tylko 5 stopni i musieliśmy sięgnąć po ciepłe ubrania. Na lotnisku udało nam się znaleźć bardzo fajne ustronne miejsce gdzie położyliśmy się na fotelach i z dobrą godzinkę przespać. W końcu dla nas to było jak godzina 4 w nocy. Okazało się też, że na lotnisku nie było już dodatkowej kontroli więc byliśmy spokojni o nasze zakupy. Po 4 godzinach czekania wsiedliśmy do naszego samolotu i wyruszyliśmy w stronę Warszawy.