Tym razem po raz pierwszy na naszym wyjeździe mogliśmy sobie pospać. Wylot z Bostonu mieliśmy o 15:54 więc nie musieliśmy się spieszyć. Zaraz po śniadaniu zrobiliśmy wstępną segregację rzeczy do spakowania na wylot, by potem spokojnie pojechać jeszcze centrum handlowego z zamiarem zrobienia ewentualnych zakupów. Zakupy nie wyszły okazale. Po powrocie do domu ostatecznie spakowaliśmy się. Był czas na zjedzenie obiadu i w drogę. Ten obiad to był bardzo dobry pomysł jak się później okazało. W drodze na lotnisko dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy. Na przykład tego, że w stanie Massachusetts prywatne samochody osobowe nie mają obowiązku posiadania z przodu tablic rejestracyjnych. Zauważyliśmy już w poprzednich dniach, że na ulicach bywają takie samochody. Teraz się wyjaśniło dlaczego. Inną bardzo przydatną wiadomością było to, że w Massachusetts (a zapewne i w całych Stanach) przekroczenie prędkości w miejscach gdzie są roboty drogowe jest zagrożone mandatami o specjalnej wysokości. Dobrze wiedzieć na przyszłość. Przed 14 byliśmy na lotnisku w Bostonie i ruszyliśmy do check-in. Niestety przez to, że zagapiliśmy się i nie zrobiliśmy check-in'u online to większość miejsc już była zajęta i nie mieliśmy miejsc obok siebie. Była szansa, że coś się uda załatwić w samolocie, ale już w czasie boardingu były informacje, że samolot jest pełny więc nawet nie próbowaliśmy kombinować z miejscami. Pozostało na tym, że siedzieliśmy za sobą. Z ograniczeniami, ale można było pogadać.