Lot do Toronto minął spokojnie. Nasze poznane wcześniej bliźniaki siedziały tuz obok nas. Tym razem nie były już takie grzeczne i przez większą część lotu naprawdę dawały radę. My jednak sporą część podróży spędziliśmy ze słuchawkami na uszach więc nam to wcale nie przeszkadzało. Bardziej stresowaliśmy się jak to będzie z tymi naszymi bagażami i immigration office. Karolina w trakcie lotu stwierdziła, że zaliczymy kolejny kraj na lotnisku, podobnie jak to było rok temu w przypadku Kataru. Do Toronto dolecieliśmy o czasie. Szybko zgodnie ze strzałkami udaliśmy się w stronę immigration office i czekaliśmy na nasze bagaże. Trochę nam nie pasowało to skąd na lotnisku mają wiedzieć, że nasze bagaże mają lecieć do USA skoro zostały nadane tylko do Toronto. Pytaliśmy się kilka razy obsługi, ale za każdym razem otrzymywaliśmy odpowiedź, że tutaj mamy czekać. Spytaliśmy się jeszcze raz szczegółowo tłumacząc jak nadane zostały nasze bagaże. Wtedy się w końcu okazało, że jednak to my mamy rację i nie tutaj wyjadą nasz bagaże, ale tam gdzie większości pasażerów naszego samolotu. A czasu było coraz mniej - odlot za 30 minut. Musieliśmy biec piętro niżej, wypełnić formularze wjazdowe, przekroczyć granicę Kanady, znaleźć nasze bagaże i wtedy już z bagażami wrócić do immigration office. Nawet szybko nam się udało przekroczyć granicę i znaleźć bagaże. Schody (dosłownie) zaczęły się gdy próbowaliśmy trafić ponownie do immigration office. Pytając się obsługi otrzymywaliśmy sprzeczne informacje jak tam trafić. Czas uciekał, a my z bagażami biegaliśmy schodami z piętra na piętro. Bardzo uczynni ci Kanadyjczycy - zawsze pomogą i udzielą odpowiedzi. Nawet jak nie są pewni czy jest prawidłowa. Ogólnie wyszło na to, że jednak Toronto odwiedzimy troszkę inaczej niż tylko na lotnisku. Karolina zapeszyła z tymi odwiedzinami a'la Katar i samolot odleciał gdy my biegaliśmy po terminalu z bagażami. W tej sytuacji właśnie jesteśmy w hotelu obok lotniska i odpoczywamy przed jutrzejszym lotem, bo o 8:15 lecimy do Nowego Jorku. Mamy nadzieje, że tym razem już bez takich przygód.