Po ponad pieciogodzinnej podrozy dotarlismy nocnym autobusem do Phnom Penh. Podroz minela ekspresowo, gdyz wyczerpani wczorajszym zwiedzaniem prawie cala przespalismy. Hotel znalazl nas dosyc szybko wiec jeszcze udalo nam sie dospac ponad godzine. Po orzezwiajacej kapieli wyruszylismy na miasto i odrazu dalo sie zauwazyc ze Phnom Penh jest inne niz Siem Reap. Ruch na ulicach jest ogromny i wszedzie mnostwo ludzi, a byla to bardzo wczesna godzina bo nasz pierwszy kontakt z Phnom Penh mial miejsce jeszcze przed wschodem Slonca. Przy ulicy mozna tu zalatwic wszystko: fryzjera, ogolic sie, dentyste, mechanika czy zwykle zakupy. My zalatwilismy sobie tuktuka, ktorym nas obwozono po lokalnych atrakcjach turystycznych. Udalo nam sie zobaczyc Palac Krolewski, Srebrna Pagode z podloga w calosci wylozona srebrnymi plytkami. Podziwialismy tez Pomnik Niepodleglosci. Nie zabraklo czasu na chwile zadumy podczas zwiedzania pol smierci z Mauzoleum, w ktorym umieszczono za szybami ponad 8 tysiecy czaszek ofiar rezimu Czerwonych Khmerow pod dowodztwem Pol-Pota. To tyle na dzis.