Na miasto ruszyliśmy około 13:30 s naszym pierwszym celem było Salvador Cocina y Café czyli polecany lokal wyszukany w internecie przez Szymona. Jako starter zamówiliśmy Empanadas de Morcilla czyli pierogi z kaszanka a jako danie główne wjechały ryby z ziemniakami albo żeberka z ryżem, a do tego wszystkiego bardzo dobre lokalne ice tea. Trochę czasu tam spędziliśmy i potrawy naprawdę były bardzo dobre. Po zaspokojeniu głodu naszym pierwszym punktem był plac Plaza de la Constitutions i położony obok Palacio de La Moneda (niestety nie udało się wejść do środka.). Tuż obok znajdowało się jeszcze bardzo ciekawe umiejscowione pod placem Centro Cultural La Moneda. Następnie idąc wzdłuż Av. Alameda Libertador Bernardo O'Higgins podziwialiśmy Universidad de Chile, Club de la Unión de Santiago i po skręceniu w boczną uliczkę zakupiliśmy na straganie nowy nieznany nam owoc, którym okazało się pepino w smaku bardzo podobne do melona, a nazywany często słodkim pomidorem. Tuż obok zatrzymaliśmy się na chwilę na bardzo dobre lokalne kraftowe piwko Loa w lokalu Londres 45 bistro bar. Kolejnymi punktami naszego spaceru był kościół San Francisco i Biblioteca National de Chile oraz wspięliśmy się też na wzgórze Cerro Santa Lucia skąd mieliśmy okazję podziwiać imponującą katedrę Catedral Metropolitana de Santiago de Chile. Na koniec kilka minut po 18:00 spacerkiem wróciliśmy do hotelu gdzie udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Przed 22 wszyscy już spali.