Pobudka była około 7:00. Szybko spakowaliśmy się do końca, zjedliśmy ostatnie śniadanie. Pożegnaliśmy się z gospodarzami i około 8:30 ruszyliśmy w drogę. By nie utknąć w korkach w Splicie najpierw skierowaliśmy się w kierunku Makarskiej i po przejechaniu około 10 km Jadranką odbiliśmy w stronę autostrady. Pierwszy etap to było ponad 400km do Zagrzebia. Spokojna jazda, bez tłoku, ale przez sporą część trasy w deszczu, czasami ulewnym. Pozytywne było to, że wszystkie wysuszone owady z przedniej szyby bardzo szybko zniknęły. Około 13 dojeżdżając do Zagrzebia sprawdziliśmy na GoogleMaps jaka kolejka jest przed punktem opłat. Nawigacja pokazała, że około 30 minut. W związku z tym zdecydowaliśmy się zjechać jeden zjazd wcześniej (Donja Zdenčina) i lokalnymi drogami kierować się do autostrady w kierunku Słowenii. Dzięki tym zabiegom już po 27 minutach pobieraliśmy bilet na autostradzie nr A2 w kierunku Słowenii. Ponownie zaczęliśmy sprawdzać GoogleMaps jak wygląda sytuacja na granicy ze Słowenią. Tutaj informacje były jeszcze mniej optymistyczne bo kolejka była szacowania na 1:50 do ponad 2 godzin. Zdecydowaliśmy się uciec z autostrady. Zrobiliśmy to w okolicach Veliko Trgovišće. Można było pewnie pojechać do zjazdu w Durmanec, ale my decyzję podejmowaliśmy szybko, w trakcie jazdy i wyszło nam około 30 km ekstra lokalnymi chorwackimi drogami. Po drodze zrobiliśmy jeszcze przerwę na tankowanie by wydać ostatnie 45 kun. Granicę ze Słowenią przekraczaliśmy w Rogatec - nie było żadnych kolejek, kontrola trwała jakieś 30 sekund. Następnie przez Słowenię również lokalnymi drogami ruszyliśmy w stronę Austrii. Wszystko poszło bardzo sprawnie i po ponad 3h przekraczaliśmy granicę w Spielfeld (bez kontroli). Tam dotankowaliśmy samochód by już wystarczyło do Polski, zakupiliśmy winietę (niestety e-winietę można było kupić jedynie z wyprzedzeniem kilkunastu dni). Teraz już autostradami ruszaliśmy do naszego dzisiejszego celu czyli okolic Brna. Pozostawało jeszcze ponad 350 km, które jednak poszły całkiem sprawnie. W okolicach Wiednia nie było korków co nas ucieszyło. Autostradą dojechaliśmy prawie do granicy z Czechami, przed którą był mały korek, ale to raczej przez gabarytowy transport jadący w przeciwnym kierunku bo tutaj żadnej kontroli tez nie było. Kilkanaście minut po 20 dotarliśmy do miejsca naszego noclegu czyli hotelu Zebetinsky Dvur Brno. Bardzo fajne i sympatyczne miejsce. Dobre 3 gwiazdki, parking, wygodne łóżka, duże pokoje i to wszystko za około 200zł za pokój 3 osobowy. Do tego restauracja na dole gdzie za 2 duże piwa i herbatę zapłaciliśmy niecałe 15 zł.