Z uwagi na remonty autobus miał delikatne opóźnienie i około 9:45 rozpoczęliśmy wędrowanie uliczkami Trogiru. Urokliwe miasteczko położone na wyspie w kształcie głowy żmii jest tak małe, że zanim się człowiek obejrzy jest już na drugim jego krańcu. Wyłożone kamieniem uliczki, którymi krążyliśmy momentami są tak wąskie, że dwoje ludzi musi uważać by się wyminąć. To dodaje temu miejscu kolorytu i sprawia, że jeszcze lepiej poczuć klimat tego miejsca. Nam udało się obejść je całe, łącznie z nadmorskim bulwarem i katedrą oraz wejść na dzwonnicę na placu Jana Pawła II. Wstęp na wieżę w pakiecie razem z katedrą to 25kn od osoby. Schody prowadzące do najwyższej części dzwonnicy były ekstremalnie strome (może powinno się je nazwać drabiną), ale widok z góry wynagrodził to ciężkie wspinanie się. Trogir z pewnością jest miejscem wartym odwiedzenia i polecamy to każdemu kto wybierze się na urlop w te okolice. Żałujemy, że po 11 już musieliśmy kończyć zwiedzanie i nie było czasu by usiąść w jakiejś miłej knajpce przy kamiennej uliczce Trogiru by wypić zimne piwko. Zamiast tego skierowaliśmy się do portu skąd o 11:15 odpływała w kierunku Splitu łódź linii BuraLine (cena biletu 24 kn od osoby). Zgodnie z rozkładem łódź odbiła od brzegu i rozpoczęliśmy dalszą część naszej podroży.