Ten dzień postanowiliśmy przeznaczyć na zwiedzanie, a konkretnie na odwiedzenie Bośni i Hercegowiny. Rano zapakowaliśmy się do samochodu i prosto przez góry, kierując się na Vrgorac ruszyliśmy w stronę BiH. Po około godzinie dotarliśmy do granicy gdzie skontrolowano nam nie tylko paszporty, ale również zieloną kartę i zawartość bagażnika. Po kolejnych 30 minutach dotarliśmy do Medjugorje gdzie zaparkowaliśmy samochód w okolicach Wzgórza Objawień w Bijakovići. To mała wioska tuż obok Medjugorje gdzie zaczęły się objawienia. To był pierwszy punkt naszej wizyty. Tutaj na Wzgórzu Objawień od 1981 roku szóstce wtedy jeszcze dzieci ukazuje się Matka Boska. Aby dojść na wzgórze trzeba się wspiąć niedługą, ale wymagającą kamienną ścieżką. Po drodze mijaliśmy tablice przedstawiające tajemnice różańca świętego. Po 15 minutach wspinania się dotarliśmy do celu czyli kamiennego wypłaszczenia pośrodku, którego umieszczona została figura Matki Boskiej. Po wizycie na wzgórzu spacerem polną drogą (2km) wśród urodzajnych pól udaliśmy się do centrum Medjugorje, miasteczka które z jak każde inne przeistoczyło się w centrum pielgrzymkowe z mnóstwem stoisk z dewocjonaliami, z restauracjami, hotelami czy domami pielgrzyma, a wszystko to by obsłużyć ogromne ilości pielgrzymów chcących odwiedzić to miejsce. W centrum udaliśmy się do kościoła św. Jakuba, który nie oferuje nic ciekawego wielbicielom pięknej architektury, ale wraz z całą infrastrukturą pozwala ma obsłużenie tysięcy pielgrzymów. W jednym z budynków, zawierającym ponad 20 konfesjonałów można wyspowiadać się w wybranym języku. Podczas naszej wizyty też tak było pod warunkiem, że wybrało się język chorwacki. Medjugorie bardzo często jest nazywane Sanktuarium Królowej Pokoju z uwagi na prośby Matki Boskiej dotyczące pokoju kierowane podczas objawień. O ironio, a może właśnie dlatego ma to miejsce w regionie, w którym w ciągu ostatniego półwiecza toczyły się najkrwawsze walki w Europie.