Universal Studios Florida

Po jednym dniu odpoczynku wróciliśmy do aktywnego zwiedzania. Po 8:30 wyjeżdżaliśmy ze Stuart w stronę Orlando. Tego dnia czekała nas cała masa atrakcji w parku rozrywki "Universal Studios Florida". Do Orlando dojechaliśmy chwilę po 11, ale zanim pokonaliśmy korki, zaparkowaliśmy samochód była już prawie 12. Ogólnie mówiąc chwilkę przed 12 przekroczyliśmy bramy parku. Na początku byliśmy wszystkim tak oszołomieni (Karolina pewnie mniej z racji wcześniejszych pobytów w Disneyland), że nie wiedzieliśmy które atrakcje odwiedzać, a które zostawić sobie na później. Idąc ulicą po parku spotkaliśmy meksykańskich Mariacchi, kawałek dalej przechadzała się Marilyn Monroe. Na moment wstąpiliśmy na pokaz magii i musimy przyznać, że naprawdę był niezły. Ominęliśmy pokaz 3D Terminatora 2 bo nie chcieliśmy tracić czasu na czekanie, za to chwilę potem już bez długiego czekania wyruszyliśmy na wspólną przygodę z E.T. Był to przelot rowerem i ucieczka wraz z E.T. przed goniącą nas obławą policji i innych służb. Udało nam się pomóc E.T., udało mu się wrócić do domu. Po tej przygodzie rozgrzewkowo zaliczyliśmy przejażdżkę małym rollercoasterem. Kolejną atrakcją, którą odwiedziliśmy był przejazd rollercoasterem wspólnie rodziną Simpsonów. Przejazd był bardziej wirtualny, bo wspomagany dodatkowymi efektami multimedialnymi, ale bardzo ciekawy. Kierując się w stronę kolejnych niespodzianek mijaliśmy port w San Francisco by po chwili kroczyć ulicami Nowego Jorku. To tutaj wstąpiliśmy na umieszczony w całości w budynku rollercoaster "Revenge of the Mummy" zbudowany w scenerii z filmu Mumia. Zrobił on na nas ogromne wrażenie. W kolejnym miejscu trafiliśmy na plan filmowy gdzie braliśmy udział w kręceniu scen katastroficznych. Nasza przejażdżka metrem skończyła się tragicznie: tunel się zawalił, wpadła do niego wielka cysterna, a dodatkowo zalała go woda. Na szczęście wszyscy przeżyli wiec spokojnie udaliśmy się dalej. Wpadliśmy na plan programu "Fear factor" gdzie wybrani z publiczności zawodnicy rywalizowali ze sobą oraz ze swoimi lękami. Odwiedziliśmy pokaz 4D gdzie głównym bohaterem był Shrek oraz namiastkę tornada z filmu Twister. W kolejnym z pawilonów walczyliśmy z obcymi z filmu "Men in Black". Wsiedliśmy do 6-cio osobowego pojazdu, dostaliśmy broń do ręki i po zapięciu pasów ruszyliśmy walczyć z obcymi, którzy atakowali nas z różnych stron. To było niezłe. Niestety zabrakło już czasu na powrót do Terminatora 2. Z tego samego powodu nie udało się odwiedzić najnowszej atrakcji czyli "Despicable Me Minion Mayhem". Kolejka na to była za długa (75 minut) i sobie odpuściliśmy. Nie byliśmy na tym więc ciężko nam ocenić co straciliśmy. Według opisu była to przejażdżka 3D, pewnie coś podobnego do przejażdżki u Simpsonów. Nie odwiedziliśmy też największego w tym parku rollercoastera "Hollywood Rip Ride Rockit". Z trzech powodów: kolejka była dosyć długa, Karolina nie miała weny, a Marcina obleciał cykor. Możecie go obejrzeć na załączonym filmiku. Podsumowując park bardzo ciekawy, do wszystko atrakcji kolejki. 30 minut to nie jest wcale dużo, ale trzeba przyznać, że dobrze to zorganizowane i bardzo szybko mija ten czas. Szkoda, że zaczęliśmy zwiedzanie od 12 bo można było zobaczyć znacznie więcej. Z parku udaliśmy się jeszcze do dużego Outletu pod Orlando (Lake Buena Vista Factory Outlet) by przy okazji Black Friday skorzystać z licznych tego dnia wyprzedaży. Po uszczupleniu naszego konta ruszyliśmy szukać hotelu i mimo początkowych niepowodzeń znaleźliśmy całkiem niezły, położony blisko parków Universal'a hotel i do tego w doskonałej cenie. Za 37$ mieliśmy dwupokojowy apartament w Travelodge.

Zdjęcia (12)

Komentarze (0)