Znowu musiała być wczesna pobudka. Budzik dzwonił już o 6:30. Szybkie pakowanie, śniadanie i w drogę. Trasa dojazdowa zajęła nam 2 godziny. Jako ciekawostka to jechaliśmy przez miejscowość Arboleda. Chwilę po 10 byliśmy już w parku Yosemite. Okazało się, że dziś z uwagi na jakieś amerykańskie święto wstęp jest gratis. My oczywiście nie narzekaliśmy tylko szybko wyruszyliśmy zwiedzać. Zwiedzanie parków w USA trochę się różni od tego co znamy z Polski. Tutaj pod każdą atrakcję podjeżdża się samochodem, wysiada i rusza zwiedzać. Na takim postoju jest najczęściej punkt widokowy albo początek jakiejś krótkiej trasy 1-3 mile. My swój pierwszy postój zrobiliśmy przy wodospadzie Welon Panny Młodej (Bridalveil Fall). Odwracając się w drugą stronę mogliśmy podziwiać wspaniałą górę El Capitan. Naszymi kolejnymi punktami były punkt z widokiem na Three Brothers oraz Swinging Bridże gdzie zostawiliśmy samochód i dalej pojechaliśmy kursującym po parku autobusem. Przespacerowaliśmy się 1.5 mile do jeziora Mirror Lake oraz 0.5 mili pod wodospady Yosemite. Po tych atrakcjach wróciliśmy do samochodu i rozpoczęliśmy wyjazd z parku. Po drodze zatrzymaliśmy się pod samym El Capitan gdzie obserwowaliśmy wspinaczy próbujących pokonać tę prawie 1000 metrową i prawie gładką, pionową ścianę. Następnie zatrzymaliśmy się jeszcze na Tunel View skąd można było podziwiać widok na całą dolinę Yosemite. Po pokonaniu ponad 50 mil ponownie zatrzymaliśmy się by odwiedzić Mariposa Groove of Big Teres czyli stanowisko około 500 sekwoi (mamutowców olbrzymich). Największym w tym zestawie było drzewo o wdzięcznej nazwie Grizzly Giant – wysokość 63m, obwód pnia 9m. Trzeba przyznać, że rozmiar drzewa robiły wrażenie. To był ostatni punkt naszego zwiedzania. Pozostała nam tylko droga do Fresno czyli do naszego kolejnego noclegu (Motel 6, 63.3$/4os). Zanim tam dotarliśmy to odwiedziliśmy jeszcze centrum handlowe gdzie zrobiliśmy zakupy na jutro i zjedliśmy kolację. Po dotarciu do hotelu czekała na nas niespodzianka tej postaci, że nie było już kodów dostępowych do internetu. Vis a vis jest McDonalds więc może uda się skorzystać z ich wifi by zaktualizować bloga.