Lot trwał trochę ponad godzinę i minął nam bardzo szybko. Pogoda była bardzo ładna więc była okazja podziwiać widoku. Z okien samolotu obejrzeliśmy centrum Toronto z CN Tower, wodospad Niagara, a na koniec cały Manhattan wraz ze Statuą Wolności. Ostatnie atrakcje możliwe były dzięki podejściu do lądowania, które tak było ustalone, że przed lądowaniem pilot okrążył praktycznie cały Manhattan. Może to dobrze, że zostaliśmy zmuszeni do spędzenia jednej nocy w Toronto. Po wylądowaniu w Nowym Jorku podstawowym pytaniem było czy ciocia da rade po nas przyjechać. Cioci faktycznie nie było, ale odebrała nas jej córka Janet i zawiozła nas do swojej babci na Greenpoint. Nie planowaliśmy odwiedzania Greenpointu, a tu się okazało, że nawet na nim zamieszkaliśmy. To spore ułatwienie dla nas bo zamiast dojeżdżać godzinę czasu pociągiem od razu jesteśmy w Nowym Jorku.