Podróż zaczęła się na Ławicy w Poznaniu gdzie komitet pożegnalny w postaci Kamili pomachał nam na drogę oraz życzył takiej samej ilości startów i lądowań. O 13:05 był wylot z Poznania, by przez Frankfurt i Toronto dolecieć do Nowego Jorku. Już przy check-in'ie czekały nas niespodzianki gdyż okazało się, że na Ławicy nie mogą nadać naszych bagaży do Nowego Jorku, a jedynie do Toronto ponieważ w Kanadzie musimy jeszcze odwiedzić immigration office. No cóż, bywa. Aby nie było za łatwo to boarding pass'y dostaliśmy tylko na lot do Frankfurtu. Jak widać zadbali o to byśmy się nie nudzili w trakcie naszych przesiadek.