Geoblog.pl    rataj    Podróże    Spitsbergen 2024    Podejście do lodowca Nordenskjold (Nordenskjoldbren)
Zwiń mapę
2024
01
sie

Podejście do lodowca Nordenskjold (Nordenskjoldbren)

 
Svalbard
Svalbard, Nordenskjoldbren
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3268 km
 
Dziś pobudka była z budzikiem tuż po 8 z uwagi na dyżur w kuchni, który miałem razem z Jankiem. Wszyscy zjedli śniadanie, po którym musieliśmy posprzątać i zaczęło się planowanie dnia. Dziś znowu była doskonała pogoda: słońce, brak chmur i ciepło - około 15 stopni. Tym razem jednak z uwagi na trudy wczorajszej trasy planem było podejście do lodowca Nordenskjold (Nordenskjoldbren). To największy lodowiec w okolicy, schodzący do morza więc trasa była w 90% po plaży. Tym razem na wyjście w teren zdecydowała się cała grupa. O 10:45 pierwsza ekipa wyruszyła pontonem na drugi brzeg. Ja tym razem jako dyżurny byłem w składzie trzeciej ekipy. Na drugiej stronie wszyscy byliśmy ok 12 i o 12:10 ruszyliśmy na wędrówkę. Na naszej trasie były tym razem 2 trudniejsze punkty czyli naprawdę strome zejście na plażę, oraz pokonanie jednej z rzek uchodzących do zatoki. Na pokonanie rzeki nieśliśmy w plecakach wodery. Na stromym zejściu na plażę pojawiły się pierwsze problemy. Stromizna robiła wrażenie i nie było w tym nic dziwnego, że pojawiał się paraliżujący lęk. Na szczęście z asystą Grzegorza wszystkim udało się dotrzeć bez strat do plaży. Po 4.5 km marszu z licznymi postojami około godziny 15 dotarliśmy do rzeki. Nie było jednak ducha w narodzie i mimo naszych zapytań o ruszenie dalej w stronę lodowca rzeki nie przekroczyliśmy. Zabrakło chęci grupy oraz osób z bronią, które by mogły pójść dalej z nami. Zrobiliśmy jedynie podział na grupę szybką i mniej szybszą. Droga powrotna w ramach grupy szybkiej zajęła nam 1.5 h. Mimo odpływu nie udało nam się do końca dotrzeć po plaży. W związku z tym ponownie musieliśmy pokonać strome zbocze - tym razem pod górę. Grupa mniej szybka nie zdecydowała się na wspinanie i plan był taki, że Krzysztof podpłynie po nich pontonem. My ruszyliśmy w górę i po wspięciu się mieliśmy już łatwą drogę do pontonu. Po drodze przeżyliśmy kolejny atak wydrzyków. O 16:30 byliśmy przy pontonie. Łącznie wyszło nam niecałe 4.5 h trekkingu i równe 9 km. By wrócić do bazy szybko ubraliśmy się w kombinezony i popłynęliśmy. Nasza podróż pontonem upłynęła bez przygód, czego nie mogą powiedzieć inne ekipy bo ktoś utopił w wodzie kombinezon wypornościowy. Na szczęście udało się go wyłowić, ale nikt nie chciał zdradzić co dokładnie się wydarzyło. Wieczorem z Jankiem zrobiliśmy kolację (gulasz z kaszą), a potem przy winku i whisky mieliśmy bardzo ciekawe rozmowy o kolonoskopii i innych nałogach. Asia prosiła o dopisanie: Badajmy się!!!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 389 wpisów389 277 komentarzy277 2484 zdjęcia2484 129 plików multimedialnych129
 
Moje podróżewięcej
26.07.2024 - 06.08.2024
 
 
24.07.2021 - 06.08.2021
 
 
04.06.2019 - 14.06.2019