Geoblog.pl    rataj    Podróże    Spitsbergen 2024    Wspinaczka na Piramidę
Zwiń mapę
2024
31
lip

Wspinaczka na Piramidę

 
Svalbard
Svalbard, Góra Pyramiden
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3258 km
 
Pobudka tradycyjnie była przed 9, zjedliśmy śniadanie i o 10:30 miało być wyjście w trasę. Pogoda od rana była doskonała, świeciło słońce, było ciepło (około 12 stopni), chmury odsłoniły szczyty. W związku z tym plan nie mógł być inny niż wyjście w wyższe góry. Ostatecznie padło na wspięcie się na górę Pyramiden ok 940 mnpm. Chętnych na wyjście znalazło się 8 osób, które razem z naszym opiekunem Grzegorzem ruszyło w trasę punktualnie o 10:30. Najpierw była łatwa trasa w kierunku górniczej osady Pyramiden, podczas, której towarzyszyła nam płynąca w wodach zatoki grupa biełuch, które co chwilę wynurzały się lub wypuszczały bańki powietrza. Taka wędrówka skończyła się po ok 4km gdy rozpoczęło się powolne wspinanie. Z początku były to idące zakosami drogi pozostałe po czasach funkcjonowania w tych okolicach kopalni. Drogi w sporej części były już poniszczone przez lawiny błotne, które zeszły tu od czasu zaprzestania przez Rosjan eksploatowania kopalni. Po osiągnięciu ok 350 mnpm skończyły się kamienne drogi i rozpoczęła się właściwa wspinaczka. Ponieważ nie ma tu szlaków to wchodziliśmy na górę idąc po rumowiskach mniejszych lub większych kamieni. Zdarzały się fragmenty wypłaszczone, na których robiliśmy odpoczynki podczas, których wykorzystywaliśmy fakt, że powyżej 600 mnpm zaczął się pojawiać zasięg GSM. Ostatnia część trasy z dwiema drabinkami do pokonania progów skalnych oraz pełna obsypujących się drobnych kamieni była najtrudniejsza. Na szczyt pierwsi z grupy dotarli około 14:50. Na górze powiewała radziecką czerwoną flaga, która irytowała i mieliśmy pomysł by ją opuścić, a może nawet wywiesić do góry nogami. Finalnie uznaliśmy jednak, że nie chcemy robić skandalu na skalę międzynarodową. Każdy skupił się na wykorzystywaniu zasięgu i rozmowie z rodzinami. Ja zorganizowałem ekipę do śpiewania „Sto lat” i zadzwoniłem do Marysi na połączeniu wideo. Radocha była niesamowita. Po około 45 minutach spędzonych na szczycie zaczęliśmy schodzić w dół. Zejście szczególnie w najwyższej części naszego szlaku było najtrudniejsze. Bez pomocy kijków byłoby bardzo ciężko. Nie wszyscy wybrali się z kijkami, ale schodząc tak się nimi podzieliliśmy by każdy miał przynajmniej jeden. Schodzenie poszło nam oczywiście szybciej niż wchodzenie. Nawet skręciliśmy lekko w bok by zobaczyć zabezpieczone jedno z wyjść z kopalni oraz ogromny mur oporowy postawiony tam w celu zabezpieczenia wejścia przed osypującymi się skałami. Mur był w trakcie budowy, wokół stały rusztowania i nie zdjęte szalunki. W budynkach obsługi budowy na ścianach cały czas były jeszcze napisy z roku 1999. Pewnie wtedy Rosjanie zakończyli eksploatację kopalni i sądząc po tym jak wyglądał ten plac budowy to wyjechali stąd z dnia na dzień nie porządkując, nie zabierając nic ze sobą. Po takich wrażeniach dalej w dół schodziliśmy już drogami by na ostatni odcinek zejść na plażę. Do bazy dotarliśmy kilka minut po 19. Łącznie wyszło nam 8.5 h trekkingu, ponad 19 km i ponad 1000 m przewyższenia. Wszyscy bez wyjątku stwierdziliśmy, że to była najtrudniejsza trasa jaką w życiu robili po górach. W Polsce nie ma szlaku o tym poziomie trudności. Po powrocie na kolację były gołąbki z ryżem, a na koniec dnia degustacyjnie wjechał jeszcze rum. Przed 24 poszliśmy spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 389 wpisów389 277 komentarzy277 2484 zdjęcia2484 129 plików multimedialnych129
 
Moje podróżewięcej
26.07.2024 - 06.08.2024
 
 
24.07.2021 - 06.08.2021
 
 
04.06.2019 - 14.06.2019