Startując z Oslo było już ciemno, ale z każdą minutą lotu na północ robiło się jaśniej. Po niecałych 3 godzinach lotu chwilę po północy, dzięki temu, że nie było dużo chmur podchodząc do lądowania podziwialiśmy Svalbald z góry. Wylądowaliśmy około 0:45 a na lotnisku było jasno jak w ciągu dnia. Dodatkowo była bardzo duża przejrzystość powietrza co tutaj jest zapewne normą z uwagi na brak przemysłu. Na lotnisku było trochę nerwowo bo bardzo długo nie wyjeżdżały bagaże naszej ekipy. Była obawa, że nasze plecaki utknęły w Kopenhadze lub Oslo. Na szczęście w końcu wyjechały więc obyło się tylko na lekkich nerwach. Z lotniska autobusem, którego kierowcą był Polak wyruszyliśmy do naszego hotelu guesthouse 102 w Nebyen. Około 2:30 poszliśmy spać.