Długo nie odpoczywaliśmy po podróży i o 8 wyruszyliśmy zwiedzać Santiago. Upał od samego rana był straszny, to co było w Hawanie to był drobiazg. Spacerując uliczkami Santiago co chwilę musieliśmy opędzać się przed bardzo nachalnymi naganiaczami, których było tu zdecydowanie więcej niż w Hawanie. Momentami było to już bardzo irytujące. Podczas 4 godzinnego spaceru udało nam się zobaczyć Parque Céspedes ze wspaniałą Catedral de Santa Ifigenia, z najstarszym domem na Kubie czyli Casa de Velazques. Odwiedziliśmy również niewielki park Balcón de Velazques z doskonałym widokiem na Santiago i zatokę. Kolejne warte odnotowania miejsca to Museo Bacardi, Plaza de Marte czy Antiquo Cuartel Moncada czyli koszary, które Fidel Castro wraz towarzyszami broni zaatakował w 1953 roku dając tym początek rewolucji. W trakcie tego spaceru w lokalnej budce zjedliśmy bardzo pyszne śniadanie (3 bułki z jajkiem, serem lub szynką + napoje), które kosztowało nas w przeliczeniu mniej więcej 1.38 zł. Na koniec odwiedziliśmy południową część miasta gdzie bardzo interesującymi miejscami okazały się Parque Alameda i zakończona schodami bardzo urokliwa uliczka Padre Pico. Zmęczeni blisko 8 kilometrowym marszem wróciliśmy odpocząć do naszej kwatery .